poniedziałek, 23 stycznia 2012

Gildia Hordów, Magdalena Salik



Polskie fantasy, dobre jeśli nie bardzo dobre choć dość "płytkie" i "oklepane".






Nieco czystych danych o wydaniu.

Tytuł: Gildia Hordów. Doliny Mroku tom I.
Autor: Magdalena Salik.
Gatunek: Fantasy(alternatywne światy, romans, ratowanie świata, gildie).
Wydanie: Runa, Warszawa 2009.
Gabaryty: 386 stron, 12,5x19,5x2,7cm (format B6).
Oprawa: miękka, błyszcząca.
Cena zakupu: 12 zł.

Co nieco o powieści

Wystarczy nieco się zagłębić w książkę by bez większego problemu zauważyć podobieństwa do Wojen Świata Wynurzonego, czy też twórczości Trudi Canavan. Dla niektórych od razu przekreśli to książkę, dla innych wręcz przeciwnie. Dla mnie osobiście, jako osoby która książkę wzięła z polecenia, może wręcz nakazu dziewczyny wszystko jest w porządku. Książki nie powinny być tylko opasłymi tomiszczami które mają nas poruszać swoją głębią. Czasem prosta historia o Gildii posiadającej tajemnicę mogącą uratować krainę przed plagą trwają już setki lat, jest w stanie wciągnąć nas na cały dzień. Pewnie gdyby nie postać kobieca, historia byłaby bardziej klimatyczna, czy jak wolą niektórzy mroczna. Tutaj jednak prócz siekania potworów, walk między ludźmi mamy też ciekawy element romansu - prostego ale też nie natarczywego. Jest on raczej konsekwencją wydarzeń niż celem książki, choć jak się dowiemy stał się on przyczyną wszelkich wydarzeń. Opisany świat jest unikalny, pojawiające się nazwy roślinności, potworów czy krain są mi obce. Nie spotkałem się jednak z ani jednym elementem który by się już nie pojawił w podobnych książkach.

O wydaniu

Chyba nie ma się nad czym rozwodzić. Przyjemna choć nieco sztuczna okładka, bardzo mało stron przed jak i po samej opowieści. Prawie brak reklam - jedynie zapowiedź kontynuacji. Książka z serii do czytania w podróży, rogi dość szybko się zaginają a folia odchodzi, jednak za 12 złotych mogę to wybaczyć. Książka ma też swoją wersję w formie e-wydania. Jednak jego cena nie zachęca do zakupu - przynajmniej jeśli kierujemy się takim kryterium jak koszty.

Podsumowanie

Autorka nie ustrzegła się pewnych błędów/wpadek, przynajmniej w mojej ocenie. Nie wiem jak wam, ale mnie razi gdy w książce fantasy używane są słowa typu incognito. Problemem są też opisy walk, dość schematyczne i mało płynne, pewnie dlatego jest ich mało i są krótkie. Mnie jednak najbardziej rozbawił opis, jak po dniu na trupach siedzi kilka kruków, po czym po odwróceniu się bohaterki przybyło ich co najmniej drugie tyle. Musiała mieć sporo szczęścia by trafić w taki moment, to jednak jedynie moje uwagi, zapewne sporej części czytelników nie robi to różnicy - każdy ma własne kryteria oceny. Jednak jako całość książka wypada bardzo dobrze, gdy już przywykniemy do nowych nazw czyta się bardzo fajnie, książka spokojnie może konkurować z tytułami wymienionymi na początku. Książka zbiera "przeciętne" oceny, ale to raczej z powodu innych oczekiwań odbiorców. Jeśli jednak podobały Ci się książki o których wspomniałem wcześniej tą również nie powinieneś być zawiedziony(w domyśle czytelniku lub czytelniczko :). Drugi tom zapewne przeczytam bo jestem pewien, że moja druga połówka kupi ją tuż po premierze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz